czwartek, 9 maja 2013

Rozdział VI

*Zayn* To już był szczyt wszystkiego. najpierw ze mną zerwała, a teraz mizia się z moim przyjacielem. Nie wytrzymałem i podszedłem do niech. Dopiero po jakiejś minucie mnie zobaczyła i uśmiech zniknął z jej pięknej twarzy. *Niall* Gdy się od siebie oderwaliśmy zobaczyłem, że dziewczyna się nie uśmiecha, wręcz przeciwnie, bo na jej twarzy widać było zaskoczenie i ...wstyd? Wstydziła się mnie? Postanowiłem spojrzeć tam gdzie ona i od razu zacząłem żałować. *Margaret* Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało, a w gardle zaczęła się tworzyć wielka gula. -A więc tak traktuje mnie mój przyjaciel??? Całuje się z dziewczyną z którą nie dawno zerwałem? Niall nie sądziłem, że mógłbyś mi coś takiego zrobić, A ty -zwrócił się do mnie- myślałem,że coś dla Ciebie znaczę, a to była tylko ściema. -To ty niby taki święty?-wydobyłam z siebie głos.-Za moimi plecami spotykałeś się z inną!-wykrzyczałam mu w twarz i wybiegłam z budynku szpitala. Co on sobie myślał? Że przeproszę go i będę błagać na kolanach, żeby do mnie wrócił? O nie Zayn ja nie jestem taka łatwa. *Zayn* Co ja zrobiłem? Tak bardzo chciałem z nią pogadać przeprosić i znowu z nią być,a ja co? Właśnie ją od siebie oddalam. Dałem się ponieść emocjom. To, że jest z Niallem to dla mnie jak... jakby Louis już nigdy nie mógłby zjeść marchewki, albo Harry miałby zgolić swoje loki. Pobiegłem ile sił w nogach tam gdzie wcześniej ruszyła Mar. *Margaret* Czemu ja się tak zachowuję? Przecież z nim zerwałam. On powinien dla mnie nie istnieć, ale jak skoro ciągle mi o sobie przypomina? Przed moimi oczami ukazały się obrazy z przeszłości, Naszej przeszłości. Jak się poznaliśmy, nasz pierwszy pocałunek... Chociaż widziałam w jego oczach złość, zauważyłam też smutek i tęsknotę, tak jakby dalej mnie kochał. Co ja się okłamuję, on dalej mnie kocha. Poczułam mokrą ciecz spływają po moich policzkach. Znowu płakałam i znowu przez niego, może ja go wciąż kocham, może to ja popełniłam błąd, może zbytnio pospieszyłam się z Niallem? Nia mam pojęcia czy robię dobrze. -Mar poczekaj! proszę. Chcę ci wytłumaczyć!-usłyszałam wołanie Zayna. -No to słucham-powiedziałam obojętnie -Przepraszam. Wypaliłem to za złości, bo nie mogłem znieść tego, że nie ma już Nas.-wytłumaczył-Ja nie mogę bez ciebie żyć. Zerwałem z Magdą, bo kocham tylko ciebie. Proszę daj mi szansę. Błagam!-no i co ja mam mu powiedzieć? -Ja-próbowałam coś dodać, ale on nie dał mi skończyć -Wiem nic mi nie mów. Zakochałaś się w Niallu, a mnie kochasz jak brata. Zgadza się? -Zayn o czym ty mówisz? -A tak nie jest? On zawsze był przy tobie gdy potrzebowałaś wsparcia. Dla Ciebie był najlepszym przyjacielem, ale ty dla niego... on Cię od początku kochał. To on jest lepszym chłopakiem ode mnie. -Nie mów tak! jesteś wspaniałym chłopakiem i niezastąpionym przyjacielem. Nie obwiniaj się, bo to nie twoja wina... -W takim razie czyja? Twoja?-przerwał mi -Tak. ja po prostu zagubiłam się w tym wszystkim i wy musicie teraz przez to cierpieć. Zrozum ja potrzebuję czasu, żeby sobie to wszystko ułożyć. -Kochasz go?-to pytanie mnie zdziwiło -Tak...-powiedziałam cicho niemal niesłyszalnie, jednak on usłyszł -Wiedziałem-odwrócił się i zaczął odchodzić -Zayn!-krzyknęłam w jego stronę-Zayn proszę odwróć się.- zrobił to o co go poprosiłam- nie dałeś mi dokończyć. Kocham jego, ale... kocham też Ciebie -Czyli kochasz nas obu?-spytał zdziwiony. Pokiwałam głową na tak. jego twarz się trochę rozpromieniła-Chodź odprowadzę cię do szpitala-powiedział i wyciągnął swoją rękę w moją stronę. bez, żadnego skrępowania chwyciłam ją i poszliśmy w stronę budynku. *Niall* Nie ma ich od godziny i nie wiem co mam myśleć. Może to był zły pomysł, Może trzeba mu było powiedzieć, żeby się do niej nie zbliżał? Dziesięć minut póżniej zobaczyłem uśmiechniętą Mar idącą pod rękę z Zaynem. Złość zaczęła we mnie buzować, ale nie było tego po mnie widać. Pożegnała się z Zaynem i podeszła do mnie -Co ty sobie wyobrażasz? -krzyknąłem -Nie rozumiem o co ci chodzi. -O co mi chodzi? O to chodzi, że on cię zdradził, a ty mu to wybaczyłaś. A co ze mną? A co teraz z nami?-wykrzyczałem jej prosto w twarz-Co teraz z nami?-spytałem ciszej-Co teraz z nami-dodałem szeptem *Margaret* I co miałam zrobić? Co powiedzieć? -Jako przyjaciel powinieneś mnie wspierać i cieszyć się razem ze mną. -Jako przyjaciel? Tylko przyjaciel-zapytał smutnym głosem-Czyli-zawahał się-nic więcej dla ciebie nie znaczę?-nie odpowiedziałam-Tylko przyjaciel-powtórzył i odszedł. -Niall!-krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę. Odwrócił się. Nasze tworze dzieliły milimetry. Spojrzałam na niego. Niegdyś tryskające radością niebieskie oczy, teraz pozbawione były blasku, były pełne smutku i nadziei(?) -Ja...-próbowałam wydobyć z siebie głos. Spojrzałam na jego usta i znów w oczy -Rozumiem nie musisz mnie pocieszać-powiedział-i tak wiem, że wybrałaś jego-odwrócił się na pięcie i odszedł zostawiając mnie samą ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Przepraszam. Pod ostatnim rozdziałem było aż 9( dla mnie AŻ) i jest już 3 obserwatorów. Dzięki! Chciałabym jeszcze podziękować Agacie Nalborskiej, która zrobiła dla mnie szablon. Wiem, że trochę inaczej miało to wyglądać, ale zostanie tak. A i szantażyk zostaje taki jak wcześniej 3 KOM Nn